Sąsiadka z dołu, pani Trzmielińska, jest tym typem starszej pani, o którym każdy wyraża się niezbyt pochlebnie i nie za miło. Cóż począć, pani Trzmielińska jest wdową od dwudziestu lat i żeby urozmaicić sobie jakoś samotnie dnie spędzane w swojej niewielkiej kawalerce, stara się na bieżąco śledzić wszystkich lokatorów klatki i dowiadywać na ich temat coraz to nowych rzeczy. Sąsiadka jest osobą wścibską i bardzo interesowaną, co każdego doprowadza do furii, jednak ona zdaje się tego nie zauważać. Zdecydowanie jest największą plotkarą z całej klatki, z całego bloku, a pewnie i z całego osiedla.
To właśnie przez panią Trzmielińską rozniosły się nieprawdziwe informacje dotyczące mojego zawodu. Ta stara baba musiała kiedyś podsłuchać jak mówiłem, że jestem inspektorem, dlatego później przekazała wszystkim, że pracuję w policji, i do tego w wydziale zabójstw, bo zgodnie z oglądanymi przez nią serialami każdy inspektor pracuje w wydziale zabójstw. Niestety, zabójstwami się nie zajmuję, nie jestem również policjantem. Pracuję jako inspektor, ale inspektor BHP Warszawa, co ma tyle wspólnego z policją co rolmops z Rolls Roycem.
Mimo pewnego zakłopotania, z jakim witam codzienne grzeczne powitania w stylu „dzień dobry, panie władzo”, nie mam zamiaru wyprowadzać nikogo z błędu. Niech sąsiadka z dołu myśli, że mnie rozgryzła, podczas gdy jest zupełnie inaczej.