Gdy patrzę na zmęczenie mojego małżonka po całym dniu pracy w zawodzie inspektora BHP Tarnowskie Góry jestem przekonana, że sama nigdy w życiu nie byłabym w stanie wykonywać takiego zajęcia. Mogłoby się wydawać, że praca w BHP jest pracą nudną, statyczną i mało obciążającą fizycznie, ale jak widać wszystko zależy od tego, kto gdzie pracuje. Mój mąż ma pracę polegającą na ciągłych dojazdach w określone miejsca i kontrolowaniu nowo powstałych budynków pod kątem spełniania przepisów BHP. Wymaga to od niego ciągłego przemieszczania się z miejsca na miejsce, a jak wiadomo takie przemieszczanie się nie jest wcale łatwe i przyjemne. Istnieją na świecie ludzie, którzy uwielbiają samochody i pracę w różnych miejscach, ale mój mąż do osób tych nie należy. Dla niego najlepiej by było, żeby przez osiem godzin dziennie siedział spokojnie przy biurku, w klimatyzowanym pomieszczeniu i nie przemęczał się zbytnio.
Mój małżonek, mimo, że dopiero pięćdziesięcioletni, jest człowiekiem schorowanym, który wiecznie walczy z jakimiś przypadłościami. Od urodzenia choruje na astmę, która od czasu do czasu daje mu się nieźle we znaki. Ostatnio zaczął też narzekać na żołądek, wątrobę i ogólnie układ trawienny. U lekarza okazało się, że mąż ma zapalenie żołądka i wrzody, które należy leczyć. Wszystko przez niezdrowe i nieregularne jedzenie, które spożywa pędząc z jednego miejsca do drugiego.
Sami rozumiecie, że gdy widzę mojego umęczonego męża wracającego z pracy to serce mi się kroi i łomocze w piersi z przejęcia.