Mimo, że codziennie rano wychodzę do pracy i wracam z niej zmęczona po godzinie 16.00, muszę mieć nadal mnóstwo sił na wypełnianie obowiązków domowych, robienie zakupów, pranie, sprzątanie i gotowanie. Można by powiedzieć, że moja praca zawodowa nie ogranicza się do 8 godzin dziennie, a obejmuje 24 godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu. Po powrocie z pracy z zawodu inspektora BHP, inspektor BHP Ruda Śląska, natychmiast przechodzę w zawód kury domowej, sprzątaczki, kucharki i praczki. Zawodów mam wiele, a każdy z nich jest wymagający i męczący.
Irytuje mnie, że mój kochany małżonek po powrocie z pracy do domu uważa, że tyle się tego dnia napracował, że nie jest w stanie już nic zrobić w domu i to ja powinnam się zajęć ogarnięciem mieszkania. Jego podejście jest typowo męskie i szowinistyczne, a wyniósł je znikąd indziej jak z własnego domu rodzinnego. Mąż cały czas podkreśla, że jego mama miała dom ogarnięty do błysku, jednak zapomina dodać, że szanowna mamusia nigdy nie pracowała zawodowo, a tylko cały czas siedziała w domu i czekała na dzieci. Gdybym ja była bezrobotna też miałabym mnóstwo czasu na pranie, sprzątanie i stawianie mężowi dobrych obiadków pod nos. Niestety, jak się pracuje to powinno się obowiązkami dzielić.